~Kolęda OnLine~

BÓG PRZYCHODZI NOCĄ
Ksiądz Wacław Oszajca

W moim rodzinnym domu, w Zwiartowie na Zamojszczyźnie, stał na szafie kołchoźnik, czyli ówczesny radioodbiornik "kablowy". W latach odwilży politycznej, kiedy rygory cenzury nieco słabły, nadawał w Boże Narodzenie kolędy. Ważne to było wydarzenie, ale ważniejsze było śpiewanie kolęd razem z innymi.
Jednak z tym kołchoźnikiem wiąże się pierwsze moje - i nie tylko moje - zgorszenie mediami, środkami społecznego komunikowania.

 

OJ, MALUŚKI, MALUŚKI

Oj, maluśki, maluśki, maluśki, jako rękawicka,
Alboli też jakoby, jakoby kawałecek smycka.

Cy nie lepiej Tobie by, Tobie by siedzieć było w niebie,
Wsak Twój Tatuś kochany, kochany nie wyganiał Ciebie.

Tam wciornaska wygoda, wygoda, a tu bieda wsędzie,
Ta Ci teraz dokuca, dokuca, ta i potem będzie.

Tam Ty miałeś pościółke, pościółke i miętkie piernatki,
Tu na to Twej nie stanie, nie stanie ubożuchnej Matki.

Tam kukiołki jadałeś, jadałeś z carnuska i miodem,
Tu sie tylko zasilać, zasilać musis samym głodem.

Tam pijałeś cec jakie, cec jakie słodkie malmazyje,
Tu się Twoja gębusia, gębusia łez górskich napije.

Tam Ci zawsze służyły, służyły przeslicne janioły,
A tu leżyś sam jeden, sam jeden jako palec goły.

Hej, co się więc takiego, takiego Tobie, Panie, stało,
Zeć się na ten kiepski świat, kiepski świat przychodzić zachciało.
Otóż pewnego świątecznego dnia nadali, zdaje się, że w wykonaniu Mazowsza, pastorałkę "Oj maluśki, maluśki". Dla nas, mieszkańców Zamojszczyzny, tego, co w tej kolędzie się śpiewa, było jednak za wiele. Jak można porównywać Pana Jezusa, Boga przecież, do rękawicy czy, o zgrozo, do kawałka smyczka? Na dodatek, jak można sadzać Pana Jezusa na przypiecku i zmuszać do kurzenia fajki? Pewnie razem ze świętym Józefem... To przekraczało naszą, skądinąd pojemną, tolerancję.
Bo byliśmy tolerancyjni, więcej, jakoś lubiliśmy drugich. O każdej pięknej dziewczynie mówiono przecież u nas, że jest jak Ruska Matka Boska. Że ma oczy jak Ruska Matka Boska. Ogromne, czarne, tajemnicze, szeroko otwarte, widzące. Mówiono tak jeszcze za mojej pamięci, choć już nie było między nami żadnego prawosławnego, a najbliższa cerkiew w Gródku została na głucho zabita deskami. Nie było też już ani jednego Żyda w mojej wsi, a jednak o kruczowłosych mówiono, że ładne jak Żydóweczki. Podejrzewaliśmy nawet, że być może komuniści specjalnie ułożyli taką kolęde, żeby ośmieszać Kosciół. Bo niby dlaczego naraz zaczeli nadawać przez radio pobożne śpiewy?
Mijał czas, odszedłem ze wsi i mój dom już nie istnieje poza moją pamięcią. Dzisiaj jednak widzę, że to zgorszenie było mi koniecznie potrzebne. Stało się początkiem mojego myślenia nad rozmaitością świata tego i tamtego. Odpowiedź na te moją trudność znalazłem dopiero na studiach - i to w parę lat po Soborze, kiedy dowiedziałem się, że istnieje coś takiego jak inkulturacja, czyli wrastanie Ewangelii w tę kulturę, do której Ewangelia przychodzi, a to oznacza, że Dobra Nowina najpierw musi pozbyć się tej szaty, w której otrzymał ją głosiciel.
Z tą kolędą kojarzę więc nieodmiennie na przykład ojca Michała Boyma, po chinsku: Pu Mi-ko, urodzonego w roku 1612 we Lwowie, zmarłego w 1659 w południowych Chinach, w prowincji Kuangsi. Związał się ojciec Boym z cesarzem Jong-li, ostatnim z dynastii Ming. Posłował dwa razy do papieża i generała jezuitów z prośbą o pomoc przeciwko Mandżurom. Bezskutecznie. Jak więc przystało na wiernego przyjaciela, razem ze swoim cesarzem ojciec Boym odchodzi w gąszcz dziejów, dołączając do ojca Matteo Ricci, zmarłego w 1610 r. w Pekinie.
Co jednak "Oj maluśki, maluśki" ma wspólnego z jezuitami z Italii i Polski? Otóż to, że oni również, sporo czasu wcześniej, chcieli, by Chinczycy, jak też Hindusi, chwalili Boga po swojemu. Jak my po góralsku, tak oni po chińsku. Niestety, na skutek niezrozumienia, wewnątrzkościelnych swarów, a więc przez kłótnie między braćmi, całe to dzieło wrastania Kościoła w kulture chińską zaprzepaszczono. Wrócił do tej sprawy dopiero Sobór Watykański II.
LULAJŻE, JEZUNIU

Lulajże, Jezuniu, moja perełko,
Lulaj, ulubione me pieścidełko.
Lulajże, Jezuniu, lulajże, lulaj!
A ty Go, Matulu, w płaczu utulaj.

Zamknijże znużone płaczem powieczki,
Utulże zemdlone łkaniem wardeczki.
Lulajże, Jezuniu, lulajże lulaj!
A ty Go, Matulu, w płaczu utulaj.

Lulajże, piękniuchny nasz Aniołeczku,
Lulajże, wdzięczniuchny świata Kwiateczku.
Lulajże, Jezuniu, lulajże lulaj!
A ty Go, Matulu, w płaczu utulaj.

Lulajże, Różyczko najozdobniejsza,
Lulajże, Lilijko najprzyjemniejsza.
Lulajże, Jezuniu, lulajże lulaj!
A ty Go, Matulu, w płaczu utulaj.

Lulajże, przyjemną oczom Gwiazdeczko,
Lulaj, najsliczniejsze świata Słoneczko.
Lulajże, Jezuniu, lulajże lulaj!
A ty Go, Matulu, w płaczu utulaj.

My z Tobą tam w niebie spocząć pragniemy,
Ciebie tu na ziemi, kochać będziemy.
Lulajże, Jezuniu, lulajże lulaj!
A ty Go, Matulu, w płaczu utulaj.
Bywa więc, że radosna kolęda budzi w człowieku smutek, spowodowany pewną przewagą człowieka nad Bogiem. Smutek, kiedy przychodzi patrzeć, jak człowiek z pobożności staje w poprzek Bożych dróg.
W moim prywatnym życiu, choć z innego powodu, taką kolędą jest "Lulajze Jezuniu". Był taki rok, taka Wigilia w naszej rodzinie, kiedy nie śpiewaliśmy tej koledy. Nie mogliśmy jej śpiewac, bo nasza mama na dzwięk samej melodii zaczynała płakać.
Na jesieni owego roku nasz najmłodszy brat urodził się nieżywy. Co prawda dzisiaj nikt z nas juz przy tej kolędzie nie płacze, ale każdy z nas wie, że jest to kolęda naszego najmłodszego, którego nie dane nam było widzieć. To jego kolęda i dlatego jest inna od innych i od samej siebie, jak inny jest nasz najmłodszy brat.
Kiedy więc w refrenie powtarzamy "lulajże, lulaj, lulaj", jest to również kołysanka dla niego. Trudno bowiem uwierzyć, by nie dane mu było radować się, skoro po szczęście przyszedł.

BÓG SIĘ RODZI, MOC TRUCHLEJE


Bóg się rodzi, moc truchleje,
Pan niebiosów obnażony!
Ogień krzepnie, blask ciemnieje,
Ma granice Nieskończony;
Wzgardzony okryty chwałą,
Śmiertelny Król nad wiekami!
A Słowo ciałem się stało
i mieszkało między nami.

Cóż masz, niebo, nad ziemiany?
Bóg porzucił szczęście twoje,
Wszedł między lud ukochany,
Dzielić z nim trudy i znoje.
Niemało cierpiał, niemało,
Żeśmy byli winni sami.
A Słowo ciałem się stało
i mieszkało między nami.

W nędznej szopie urodzony,
Żłób Mu za kolebkę dano!
Cóż jest, czym był otoczony?
Bydło, pasterze i siano.
Ubodzy, was to spotkało
Witać Go przed bogaczami!
A Słowo ciałem się stało
i mieszkało między nami.

Potem i króle widziani
Cisną się między prostotą,
Niosąc dary Panu w dani:
Mirę, kadzidło i złoto.
Bóstwo to razem zmieszało
Z wieśniaczymi ofiarami.
A Słowo ciałem się stało
i mieszkało między nami.

Podnieś ręke, Boże Dziecie,
Błogosław ojczyzne miłą,
W dobrych radach, w dobrym bycie
Wspieraj jej siłę swą siłą,
Dom nasz i majętność całą
I wszystkie wioski z miastami.
A Słowo ciałem się stało
i mieszkało między nami.
Tak to już jest w Narodzenie Pańskie, w Boże Narodzenie, że wszystkie wątki, wszystkie ścieżki i rwące potoki ludzkiego losu zbiegają się razem i to, co wydawało się niemożliwe, bo aż nonsensowne, staje się najprostszą oczywistoscią.

Ogień krzepnie, blask ciemnieje,
Ma granice Nieskończony


Uchwycenie tego paradoksu, przeciwieństwa, staje się najdoskonalszym sposobem ukazania treści dziejących się wydarzeń. Choćby takiego, ze "żłób mu za kolebkę dano".
Od początku zatem pobyt Jezusa na ziemi, między swymi przecież, naznaczony jest przeciwnościami. Jezus, najprawdziwszy gorejący krzak Mojżeszowy, ukrył w sobie płomień, blask, by człowiek nie musiał zasłaniać oczu patrząc na Boga. Stał się równy człowiekowi. Mało tego, utożsamił się z najmniej ważnymi spośród ludzi. Co wcale nie znaczy, ze wzgardził najwyżej wyniesionymi. Przeciwnie, oni też znajdują początek drogi do niego w tym i takim świecie, w którym żyją, w tych zajęciach, którym się oddaja .

JEZUS MALUSIEŃKI


Jezus malusieńki leży nagusieńki;
Płacze z zimna, nie dała Mu Matula sukienki.
Płacze z zimna, nie dała Mu Matula sukienki

Bo ubogą była, rąbek z głowy zdjeła,
W który Dziecie uwinąwszy, siankiem Je okryła.
W który Dziecie uwinąwszy, siankiem Je okryła.

Nie ma kolebeczki, ani poduszeczki,
We żłobie Mu położyła siana pod główeczki.
We żłobie Mu położyła siana pod główeczki.

Dziecina się kwili, Matusieńka lili,
W nóżki zimno, żłobek twardy, stajenka sie chyli.
W nóżki zimno, żłobek twardy, stajenka sie chyli.

Matusia truchleje, serdeczne łzy leje:
"O mój Synu! wola Twoja, nie moja sie dzieje.
O mój Synu! wola Twoja, nie moja sie dzieje."

Przestań płakać proszę, bo żalu nie zniosę,
Dosyć go mam z męki Twojej, którą w sercu noszę.
Dosyć go mam z męki Twojej, którą w sercu noszę.

Pokłon oddawajmy, Bogiem Je wyznajmy,
To Dzieciątko ubożuchne ludziom ogłaszajmy.
To Dzieciątko ubożuchne ludziom ogłaszajmy.

Niech Je wszyscy znają, serdecznie kochają,
Za tak wielkie poniżenie chwałe Mu oddają.
Za tak wielkie poniżenie chwałe Mu oddają.

O najwyższy Panie! waleczny Hetmanie!
Zwycieżony, mając rączki miłością związane.
Zwycieżony, mając rączki miłością związane.

Leżysz na tym sianie, Królu nieba, ziemi,
Jak baranek na zabicie za moje zbawienie.
Jak baranek na zabicie za moje zbawienie.

Pójdź do serca mego, Tobie otwartego,
Przysposób je do mieszkania i wczasu swojego.
Przysposób je do mieszkania i wczasu swojego.

Albo mi daj swoje, wyrzuciwszy moje,
Tak będziesz miał godny pałac na mieszkanie Twoje.
Tak będziesz miał godny pałac na mieszkanie Twoje.
Mędrcy ze Wschodu, Trzej Królowie, wyrusza w drogę ku prawdzie swoich dni; wyrusza ze swych, dzisiaj powiedzielibyśmy: pracowni naukowych. Znajdą ową prawdę swojego czasu nie gdzie indziej - choć szukali jej przecież w różnych miejscach, pytajaąc różne autorytety - a w świecie sobie najbliższym, bo w rodzinie, w małżeńskiej i rodzicielskiej miłości.
Jeśli się pamięta na dodatek adwentowš pieśń "Niebiosa, rosę spuśćcie nam z góry", to okaże się, że Jezus z Nazaretu nie przez przypadek i nie tylko dlatego rodzi sie w grocie, że nie było dla nich miejsca w gospodzie, ówczesnym motelu. To przecież ziemia się otwiera i rodzi Zbawiciela.
I tak oto dochodzimy do następnego odkrycia. Bóg chrześcijan przychodzi tą samą drogą, z tego samego kierunku, z którego przychodzi Bóg Żydów. Staje przed nami twarzą w twarz. Nadal więc, również dzisiaj, przychodzi do nas, a więc rodzi Go dla nas czasoprzestrzeń, ta fizyczna i ta kulturowa, jak tez religijna.
Jeszcze pełniej ta prawda ujawni się nam na innym drewnie i w innej grocie, ale wtedy to już będzie Wielkanoc, z której zresztą również noc Narodzenia Pańskiego czerpie swoje znaczenie, czyli światło.


ROZKWITNEŁA SIĘ LILIJA


Rozkwitneła się lilija,
A ta jest Panna Maryja!
Zrodziła nam Syna,
Wesoła dla wszystkich nowina!
Zrodziła nam Syna,
Wesoła dla wszystkich nowina!

Złożyła Go na sianeczku,
W lichej stajence w żłóbeczku.
Pokłon Mu oddała,
Jak Boga swojego witała.
Pokłon Mu oddała,
Jak Boga swojego witała.

O święta Bogarodzico,
O Przenajczystsza Dziewico!
Ty1 różdżka z Jessego,
Dałaś kwiat zapachu wdziecznego.
Tyś różdżka z Jessego,
Dałaś kwiat zapachu wdzięcznego.

Niezmazanaś grzechu plamą,
Stałaś się niebieską bramą,
Przez którą Bóg wchodzi,
Gdy się nam na ten świat dzis rodzi.
Przez którą Bóg wchodzi,
Gdy się nam na ten świat dziś rodzi.

Pozwól, o Panno, prosimy,
Niech prośby nasze złożymy,
Bo Twoja przyczyna
Jest mocy skutecznej u Syna.
Bo Twoja przyczyna
Jest mocy skutecznej u Syna.

Spraw to, niech Syn Twój jedyny,
Odpuściwszy nasze winy,
Gdy na świat przychodzi,
Przez łaskę w sercach się narodzi.
Gdy na świat przychodzi,
Przez łaskę w sercach sie narodzi.
Swoją droga to ciekawe, że wszystko, co najważniejsze, dzieje sie nocą. Bóg przychodzi do ludzi nocą. Zmierzch dnia, wieczór i ciemność jaskini będzie też tą godziną, w której po raz ostatni ludzie będą widzieli Boga na sposób tutejszy, ziemski - wzrokiem.
Muszę więc wyznać, że chyba nigdy nie bałem się ciemności. Ani ciemnego pokoju, ani ciemnego lasu, ani podróżowania nocą. Owszem, kiedy byłem dzieciakiem i w nocy z wiadomych powodów musiałem wyjść na dwór, wtedy budziłem ojca, ale to było krótko. Potem, kiedy podrosłem, byłoby nie honor kogokolwiek budzić. Taki duży chłopak i się boi?!
Pamiętam więc taką jesienna noc, kiedy zrozumiałem, że nie tylko światło i dzień, jasność, potrzebne są nam, ludziom, do jasnego widzenia i rozumienia świata zdarzeń. Noc i ciemność rownież stwarzają niepowtarzalne warunki do poznawania prawdy. Jednym słowem, przeżylem wtedy swoją newtonowską przygodę. Usłyszałem, jak wiele robi niesamowitego hałasu spadające z drzewa jabłko, szara reneta. Nie bałem się ciemności nocy, więc nie strach zwielokrotniał trzask złamanej gałazki, szelest liści i uderzenie o podmarzniętą ziemię.
Kiedy więc dzisiaj myślę o nocy, ciemnej nocy, to pomijając nawet strofy Jana od Krzyża, coraz mocniejsze zdobywam przekonanie, że noc jest bramą niebieską, przez którą Bóg wchodzi, a to znaczy, że noc odsłania przed nami istote rzeczy.
Noc jest przecież czasem rozkwitania kwiatów.

"Rozkwitnęła się lilija,
A ta jest Panna Maryja.
O święta Bogarodzico,
Tyś różdżką z Jessego,
Dałaś kwiat zapachu wdziecznego".

Z NARODZENIA PANA

Z narodzenia Pana dzień dziś wesoły.
Wyśpiewują chwałe Bogu żywioły.
Radość ludzi wszeędzie słynie.
Anioł budzi przy dolinie
Pasterzów, co pasli pod borem woły.
Radość ludzi wszędzie słynie.
Anioł budzi przy dolinie
Pasterzów, co pasli pod borem woły.

Wypada wśród nocy ogień z obłoku,
Dumają pasterze w takim widoku.
Każdy pyta: "Co się dzieje?"
Czy nie świta? czy nie dnieje?
Skąd ta łuna bije, tak miła oku!.
Każdy pyta: "Co się dzieje?"
Czy nie świta? czy nie dnieje?
Skąd ta łuna bije, tak miła oku!.

Ale gdy anielskie głosy słyszeli,
Zaraz do Betlejem prosto bieżeli.
Tam witali w żłobie Pana,
Poklekali na kolana
I oddali dary, co z sobą wzieli.
Tam witali w żłobie Pana,
Poklekali na kolana
I oddali dary, co z sobą wzieli.

Odchodzą z Betlejem pełni wesela,
Że już Bóg wysłuchał próśb Izraela,
Gdy tej nocy to widzieli,
Co Prorocy widzieć chcieli,
W ciele ludzkim Boga i Zbawiciela.
Gdy tej nocy to widzieli,
Co Prorocy widzieć chcieli,
W ciele ludzkim Boga i Zbawiciela.

I my z pastuszkami dziś się radujmy,
Chwałe z aniołami wraz wyśpiewujmy,
Bo ten Jezus, z nieba dany,
Weźmie nas między niebiany,
Tylko Go z całego serca miłujmy!
Bo ten Jezus, z nieba dany,
Weźmie nas między niebiany,
Tylko Go z całego serca miłujmy!

Kiedy więc przychodzi noc, cały zewnętrzny świat staje się wielką niewiadomą, tak jak być powinno, bo tak jest w rzeczywistości. Człowiekowi pozostaje wtedy już tylko on sam, jako miejsce również mroczne, ale i rozświetlone. To światło ma jednak taką własność, że nie daje się oddzielić od ciemności.
Biblia o takiej nocy i takim świetle mówi, że "noc jak dzień zajaśnieje". Nie mówi, że noc stanie sie dniem, ze dzień pochłonie noc. Syn Boży przecież nie przyszedł, aby cokolwiek unicestwiać, ale aby zbawić od złego.
Tak też jest z naszym wnętrzem. Jaskinia, grota, szopa, siano, owieczki, pasterze, mędrcy, ci dawni i ci dzisiejsi, Józef, Maryja - oni wszyscy przecież mieszkają w nas, my jesteśmy ich Betlejem.
Może więc jest i tak, że kiedy śpiewamy "Do szopy, hej, pasterze, do szopy, bo tam cud", to owszem, wspominamy pasterzy betlejemskich, ale i samych siebie zachęcamy do drogi w gląb nas samych, w gląb naszego umysłu, serca, sumienia. Taka wyprawa do siebie samego jest nam potrzebna zwłaszcza wtedy, gdy nie lubimy swiąt, nie umiemy świetowac i z wielkim tylko trudem przyszłoby nam zaśpiewać "Z narodzenia Pana dzień dziś wesoły" czy też tym bardziej "Lulajże, Jezuniu, moja perełko".


GDY ŚLICZNA PANNA


Gdy śliczna Panna Syna kołysała,
Z wielkim weselem tak Jemu śpiewała:
Li li li li laj, moje Dzieciąteczko,
Li li li li laj, śliczne Paniąteczko.

Wszystko stworzenie śpiewaj Panu swemu,
Pomoz radości wielkiej sercu memu:
Li li li li laj, wielki królewiczu,
Li li li li laj, niebieski dziedzicu.

Sypcie się z nieba liczni aniołowie,
śpiewajcie Panu niebiescy duchowie:
Li li li li laj, mój wonny kwiateczku,
Li li li li laj, w ubogim żłóbeczku.

Nic mi nie mówisz, o kochanie moje!
Przecież pojmuje w sercu słowa Twoje!
Li li li li laj, o Boże Wcielony!
Li li li li laj, nigdy niezmierzony.
W tym miejscu muszę jednak wyznać, że był czas, kiedy bardzo mnie denerwowalo nazywanie Pana Jezusa perełką, różyczką, gwiazdeczką, sloneczkiem, wonnym kwiateczkiem... Myslałem: sentymentalne to, kiczowate. Dopiero gdy sam zacząłem szukac słów, które trafnie nazywałyby mój świat, a zwłaszcza to, co w nim piękne, co kocham, zrozumialem - dzisiaj rozumiem to jeszcze bardziej - jak jest to trudne.
Dzisiaj nie rażą mnie już te porównania, zdrobnienia. Przeciwnie, dzięki nim jest mi bliżej do baśni, a przez tym samym do Biblii, czyli do czystego źródła, do Betlejem, gdzie dla każdego ludzkiego pokolenia na nowo rodzi się Syn Boży.
JEZUSA NARODZONEGO WSZYSCY WITAJMY

Jezusa Narodzonego wszyscy witajmy,
Jemu po kolędzie dary wzajem oddajmy;
Oddajmy wesoło, skłaniajmy swe czoło,
Skłaniajmy swe czoło Panu naszemu.

Oddajmy za złoto wiarę, czyniąc wyznanie,
Że to Bóg i człowiek prawy leży na sianie;
Oddajmy wesoło, skłaniajmy swe czoło,
Skłaniajmy swe czoło Panu naszemu.

Oddajmy też za kadzidło Panu nadzieje,
Że Go będziem widzieć w niebie, mówiąc to śmiele;
Oddajmy wesoło, skłaniajmy swe czoło,
Skłaniajmy swe czoło Panu naszemu.

Oddajmy za mirę miłość na dowód tego,
Że Go nad wszystko kochamy, z serca całego;
Oddajmy wesoło, skłaniajmy swe czoło,
Skłaniajmy swe czoło Panu naszemu.

Przyjmij, Jezu, na kolęde te nasze dary,
Przyjmij serca, dusze nasze za swe ofiary,
Byśmy kiedyś w niebie posiąść mogli Ciebie,
Posiąść mogli Ciebie na wieki wieków.
Niezmiernie trafnie tę prawde o nieustannym rodzeniu się Syna Bożego uchwyciła kolęda "Jezusa Narodzonego wszyscy witajmy". Akcja tej kolędy, jak i wielu innych, dzieje się w czasie teraźniejszym, w tym regionie Polski, w którym dana kolęda powstała.
Nie, nie ma w tym niczego z cyklicznych śmierci i powrotów do życia innych bogów. Autorzy naszych kolęd są bowiem zwolennikami takiego myślenia o Bogu, które współcześni mędrcy, uczeni w Piśmie, nazywają panenteizmem. Co to jest, można wyjaśnić słowami Pawła Apostoła: "Bóg jest wszystkim we wszystkim, czyli, mówiąc jeszcze inaczej, jego ciałem i krwią jest dziejącą się rzeczywistość, to znaczy - materia, przyroda, kultura, które są też Słowem Bożym.
I znowu tak jak inna kolęda wiedzie mnie do Chin i Indii, tak ta wiedzie mnie do Francji, do ojca Piotra Teilharda de Chardin. On, będąc bodajże w Chinach, kiedy nie miał ani chleba, ani wina, by odprawić mszę, ofiarowywał Bogu okrąg Ziemi, jak sie ofiarowuje hostię, prosząc Ducha Bożego, by ten dar przemienił w ciało Syna Bożego. I tak, w ten sposób, dzieje, historia świata stają się dziejami, historia Boga.
Zatem na nadchodzące święta życzmy sobie: na szczęście, na zdrowie z Bożym Narodzeniem, daj nam Panie Boże ten rok szcześliwie sprowadzić i drugiego doczekać. Daj Boże.

Hej, kolęda!

Kolęda OnLine

1999 - koleda@kdm.pl