~Kolęda OnLine~
Czymże też, jeżeli nie modlitwą, są kolędy: oczywiście te śpiewane rodzinnie lub na pasterce, nie te puszczane z radia albo z magnetofonu. W swym Kłopocie z istnieniem Elzenberg opisuje swój udział w takiej wigilii, tej z 1930 roku: No i choinka też była! Snuję sobie jakieś zaczątki rozmyślań na temat tego, jak to w tych "bożonarodzeniowych" zwyczajach przedziwnie utrwalił się i żyje, w świecie tak już całkowicie zmienionym, świat mityczny i legendarny, co więcej: sposób myślenia mityczny i legendowy. Każdy z nas, śpiewając np. kolędy lub ich tylko słuchając, powtarza w sobie procesy duchowe dawno przebrzmiałe: dalekie echa pogańskie, pogłosy sprzed tysiącleci, łączą się z chrześcijańskim uduchowieniem w jedną piękną ludzką harmonię. Procesy duchowe, o których mówi Elzenberg, z magią nie mają nic wspólnego. W swej osobliwej podniosłości są też one zrozumiałe dla każdego, kto wyrósł w ich tradycji ? nawet jeżeli potem od niej odszedł lub ją wręcz odrzucił. W modlitwie i w jej nibyświeckich odpowiednikach ujawnia się jakaś strona natury ludzkiej, chyba ta lepsza. O zabiegach magii powiedzieć tego się nie da, bo chodzi w nich zawsze o namacalną korzyść. W tej zaś nic podniosłego nie ma, jakkolwiek ważna by skądinąd była. BOGUSŁAW WOLNIEWICZ, ur. 1927, prof. dr hab. Pracuje w Instytucie Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego. http://www.opoka.org.pl/biblioteka/T/TS/religia_i_magia.html |
1999 - koleda@kdm.pl